sobota, 31 marca 2012

...

czasami siedzę i patrzę na mój brzuch. niesamowite, niewiarygodne jest, że jesteś tam; żywa, odrębna istotka, którą stworzyliśmy. maleństwo, z kompletnymi rączkami, nóżkami, rzęsami, paznokietkami, coś co naprawdę, realnie jest ucieleśnieniem naszej miłości.
bez książkowych metafor, po prostu jest.

piątek, 30 marca 2012

28

odniesień sportowych ciąg dalszy - brzuszek uformował się na kształt piłki. dzidziol nie ustaje zaś w ćwiczeniach, chociaż mógłby nieco przystopować: w tym tygodniu rozpoczyna się bowiem obrastanie w tłuszczyk.
***
na nurtujące mnie pytanie - czy w siódmym miesiącu wypada gonić za autobusem?  nadeszła odpowiedź: spojrzenie kierowcy. bezcenne. korzystając z chwili oniemienia jeszcze dwójka pasażerów zdążyła wskoczyć do środka.

niedziela, 25 marca 2012

takie buty

wyszło słońce, porzuciłam kozaki (na dnie szafy, a kysz!), no i proszę! nie mam co na stopy włożyć. na balerinki jest jeszcze ciut za chłodno, adidasy to nie moja bajka, a moje wszystkie cudowne wysokie obcasy okazują się być niekompatybilne z obecnymi gabarytami. zastrzegam: robię wszystko żeby nie poruszać się jak mama-kaczka, ale po piątkowej całodziennej przebieżce w nine-westach mam wrażenie, że żylaki tylko czekają na wyjście przy dźwięku fanfar.
ale, ale, nie ma się co poddawać - okazja czyni shoppera. wypatrzyłam śliczne półbuty z kokardką w loft37 , który zupełnym abso-kurcze-fenomenalnym zbiegiem okoliczności usytuował swój butik 100m od mojego domu. ta koincydencja musi pociągnąć za sobą lawinę wydarzeń. lofcie - nadciągamy!

czwartek, 22 marca 2012

kick boxing o poranku

dzidziol podrapany od zewnątrz w łapkę przebija piątkę :)
dzisiejszy poranek zaczęliśmy jednak od (jakże fascynującej!) zabawy w boksowanie żołądka mamy. 
***
ale może sama tego chciałam. w sumie chodzimy razem na różne sporty (wbrew pozorom jest całkiem przyzwoita oferta dla kobiet w ciąży) i nie są to tylko spacery (bardzo mnie śmieszy nazywanie spacerów sportem, co jest częstą propozycją portali mamo-dzieciowych). dajemy jeszcze radę na TBC, chociaż powoli następuje przejście na fitness dla ciężarówek (który jest dość intensywny). poza tym joga, gdzie najfajniejsza jest świeca, podczas której bawimy się z dzidziolem w łapanie równowagi: on układa się po prawej, a ja staram się, żeby świeca nie miała prawozgięcia. od kwietnia zaś idziemy na basen. ale najwyraźniej dzidziol pragnie aktywności własnej: skakanki (nowa funkcja pępowiny), kick-boxingu, salt i piruetów...

czwartek, 15 marca 2012

na siedząco

i oto nadszedł ten czas, gdy ustąpiono mi miejsca w autobusie. i usiadłam.

środa, 14 marca 2012

stan rzeczy

hahaha, od tego powinnam zacząć ten blog:



















teraz jest za to mniej więcej tak:

niedziela, 11 marca 2012

o pępku i in.

brzuszek z certyfikatem, czyli trzy dni szkolenia coachingowego za nami. zabawne, jak w listę rzeczy istotnych zaczynają wpisywać się nowości, takie jak "pępek mi wychodzi". ciekawe jest też to, jak powszechnym pytaniem jest: "chodzisz jeszcze do pracy?". to 25 tydzień - noblesse oblige, ale bez przesady.

poniedziałek, 5 marca 2012

brzuszki w sieci

z ostatniej chwili: galeria brzuszków

dzień fikołka vol.2

dzisiaj mamy (kolejny) dzień fikołka; mam wrażenie że dzidziol rozpoczął przygotowania do Euro 2012. nie zdziwi mnie, jeśli pojawi się na mecz otwarcia...
***
właśnie, właśnie: coraz częściej myślę o tym dniu, kiedy będzie trzeba pożegnać przytulną jamkę i przywitać najpiękniejszy ze światów. z punktu widzenia dzidziola nie brzmi to bardzo atrakcyjnie, aczkolwiek z mojego punktu widzenia brzmi to znacznie gorzej. w ramach ostatniej wizyty u gina (dżina?) byłam namawiana na oddanie się w ręce nfz-u i rodzenie w szpitalu, co ma przynieść ukojenie dla nerwów i ratunek na wypadek powikłań. tzw. służba tzw. zdrowia oraz wszystkie szpitale razem wzięte budzą mój duży niepokój (nie, w zasadzie to PANICZNIE SIĘ ICH BOJĘ) i nadal rozważamy (tata dzidziola też, chociaż jego odporność szpitalna jest większa i poparta bogatym - niestety - doświadczeniem) poród domowy. na razie jeszcze odsuwam tę decyzję, choć ta akurat kwestia sama się nie rozwiąże.
a na deser wygrzebany w necie rysunek poglądowy. ktoś to wszystko słabo wymyślił.

sobota, 3 marca 2012

6 m-c

śmigając z dzidziolem po górach wskoczyliśmy w szósty miesiąc. trudno uwierzyć, że jestem w ciąży już niemalże pół roku. chciałoby się powiedzieć, że teraz pójdzie z górki.. a tymczasem prawdziwe atrakcje dopiero przed nami. póki co przybieram krągłości bałwanka i pożądliwie spoglądam na lody.