środa, 31 października 2012

witaminki

polecamy warzywno-owocowe kosze z Waw.rzywniaka, w rozmiarze czteromiesięcznego bobasa. najlepsze są gruszki, w sam raz na małe paluszki, hej!

wtorek, 30 października 2012

sobota, 27 października 2012

bim bom!

pierwszy śnieg zaliczony.
(nie ukrywam, że przyjemniej byłoby, gdyby to było w grudniu)

środa, 24 października 2012

tralalala

Maluch przeżywa fascynację dźwiękiem, zarówno paszczowym własnym (wydaje nieziemskie okrzyki i pomruki), jak również osób trzecich: byliśmy na dwóch zajęciach umuzykalniających bobasy metodą Gordona, fantastyczna sprawa! Prowadząca intonuje tonację i wprowadza różne gadżety: kolorowe apaszki (zabawa w nie ma - jest), bańki mydlane, pacynki. Ignaś przez bite 45 min z oczami jak spodki patrzy na dzieci i całe zamieszanie wokół najwyraźniej bardzo mu się podoba. Poza tym jak muzyczka gra to z założenia morowo jest (prawdopodobnie jest to efekt prenatalnych sesji reggae z tatą).
***
Jadąc na muzyczkę wsiedliśmy w wesoły tramwaj: jechał z nami akordeonista, oburzony pomstujący na konfidentów wyprzedających naród, który każdą wypowiedź kończył odniesieniem do warzyw (i cebule wymarzły, i pomidory. i rzodkiewka. i jabłka.) oraz wycieczka dzieci. Dzieciom bardzo podobał się bobas (efekt ubierania Ignaca w białe futerko, w którym wygląda jak mini mis polarny): dziewczęta robiły "uuuu, jaki słodkiiiii" a chłopcy intonowali "lulajże".
***
W domu natomiast gra karuzela z misiami (wariacja nt. panie Janie), mata edukacyjna (odgłosy puszczy + zestaw skocznych melodyjek) i radio PIN.
***
Są takie chwile, że najpiękniejsza muzyką dla mych uszu jest cisza. :)

sobota, 20 października 2012

nioska

Kupiłam nosidełko. Wszystko to w wyniku dzikich wrzasków, jakie Młody zaczął wydawać z siebie przy próbie zamotania w chuście (chociaż w tej sprawie nie powiedzieliśmy sobie jeszcze ostatniego słowa - w listopadzie idziemy na chustotańczenie). Sytuacja jest poważna - wózek ogranicza (bardzo), ponadto Młody jest już dość ciężkim pulpeciątkiem, które bardzo lubi patrzeć na świat znad maminego/tatowego/babcinego ramienia. I co? Nosidełko zostało przyjęte wielkim rykiem.Cóż - w okresie obecnego skoku rozwojowego (zdarzenia) młode uczą się rozumieć sekwencje zdarzeń; sekwencja na weekend to: maluch w nosidle - szczęśliwa mama.
***
A dzisiaj z okazji naszego wyjścia do kina, Młody zostaje z dziadkiem (moim tatą); zaintrygowana jestem wynikiem tegoż eksperymentu.

wtorek, 16 października 2012

niedźwiedzie

mam w domu małego mlekożercę. co tam futra i czapki, na jesienne chłody najlepsza jest warstewka tłuszczyku. i ja karmię, karmię, karmię. i chcę jeść, jeść, jeść.
w listopadzie będziemy jak ursa minor i ursa maior.
***
gaga, powiedział mój syn.

piątek, 12 października 2012

zen

młode mamy, w tę sobotę kierunek Solec! patrz TU
***
a tymczasem w naszej zagródce Ignac fika w rytm Jezus Marii Peszek (kolejna dobra płyta) i śmieje się do kolorowych motyli (mata edukacyjna rulez). byliśmy dziś na naszym fitnesie, Młody ma ksywkę "człowiek ZEN": gdy inne dzieci przemieszczają się/wyją/cycachcą on sobie leży i patrzy. i się uśmiecha. co prawda dzisiaj na zakończenie wystąpiła wielka kupa, ale ten przypadek też przyjął ze spokojem i szerokim, błogim uśmiechem.

środa, 3 października 2012

czuj czuj czuwaj

podstawowa cecha matki? cz.... czułość? nie! czujność! czujnie wypatrzyć zbliżający się niskopodłogowy tramwaj lub czujnie wyczuć osobowość współpasażerów, celem trafnego wyboru ofiary, która pomoże wtaszczyć/wytaszczyć wózek (gdy tramwaj niskopodłogowy nie jest); to prawdziwa zaleta, mieć oko i ucho otwarte. i wiedzieć, kiedy je zamknąć, bo w sumie po co denerwować się chamskim kierowcą? może zły dzień miał, biedak.
***
Młody miał dziś usg bioderek, o miesiąc za późno, a i tak miesiąc wcześniej niż przewidział dla nas nfz. całe szczęście bioderka są cacy, jak cały Ignacy. w ogóle w poradni wzbudziliśmy sensację domagając się uruchomienia dźwigu dla niepełnosprawnych. trzy panie się zbiegły. całe szczęście matka była w nastroju przysiadalnym, a Młody obdarzył tłumek rozkosznym uśmiechem, udał o się więc.

wtorek, 2 października 2012

welcome back

za szybko chodzę. inne kobiety z wózkami suną statecznie, z godnością, jak żaglowce. ja zapierniczam jak motorówka. i zapuszczam się coraz dalej, bo ileż razy można obiec Łazienki, łyknąć Pola Mokotowskie czy też Park Ujazdowski? miasto robi się ciasne.
***
nastąpiła jesień. kryzys był wczoraj - pierwszy pourlopowy dzień sam na sam z Młodym (będącym lekko nie w sosie, ja mu się nie dziwię: spodnie i swetry zamiast gołej pupy pod palmą) . padłam. dziś jest dobrze, taką jesień w złocie i kasztanach lubię.
***
padły ostatnie bastiony: jemy cytrusy i fasolkę.