piątek, 7 lutego 2014

porannik

Do łazienki zawitał nocnik. Póki co słuszniej byłoby nazywać go porannikiem, ponieważ próby alokacji siku weń podejmowane są rano. Próby raczej nieskuteczne (przez raczej rozumiem sytuację, gdy synek zasiada na nocniku w pieluszce, albo zasiada bez pieluszki ale również bez pomysłu na alokowanie), za to bardzo radosne. Dzisiaj rano zostałam poinformowana (głównie komunikacją niewerbalną), że do sikania służy sedes (najwyraźniej dotyczy to jednak wyłącznie rodziców, ponieważ próby zastosowania nakładki nasedesowej spotkały się z dużym niezadowoleniem, przynajmniej dopóki leżała ona na sedesie; nakładka zawieszona na szyi jest obiektem ogólnej wesołości). Z odsieczą zmierza Babcia M., która podobno nabyła stosowną lekturę poglądową w temacie ekhm alokowania. W niedzielę sprawdzimy.

2 komentarze:

  1. Moi rodzice moja siostrę tak uczyli, że siedziała cały czas na nocniku i dopóki nie zrobi, to co miała zrobić, nie puścili, bo już miała swoje lata he he i nie mieli cierpliwości dla niej.. Ona nie wiedziała co się dzieje, ale jak zrobiła, to wszyscy jej bili brawo i się cieszyła. Od tej pory wiedziała, co zrobić z nocnikiem :)
    Może tak spróbujcie.. Tylko że może płakać bo będzie chciała wyjść :/
    Pozdrawiam
    czekamynacud.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  2. polecam książeczkę nocnik nad nocnikami, w wydaniu "dla mężczyzn" ;)

    OdpowiedzUsuń