Pierwsze ognisko Ignacego. Całe szczęście nie w domu. :)
Stan osobowy: Mama, Tata i Tati (tak, tak, samoświadomość w rozkwicie!) plus Dziadek (Dzii albo coś w tym stylu) i Ciocia. Strażacy nie przyjechali, chociaż zapewne byłby to kolejny arcyciekawy punkt programu.
poniedziałek, 24 marca 2014
czwartek, 20 marca 2014
dzień szczęścia
Wróciliśmy z najbardziej wiosennych nart ever. Synek zakochany w kolejce gondolowej (gala vel kala vel gola), my poużywaliśmy topniejącego w oczach śniegu. Była z nami Weronika, więc rotowaliśmy opiekę nad Ignacym. W ramach tejże obowiązkowym punktem programu była ww. gondolka, picie almdudlera, plac zabaw lub ośla łączka (włącznie z hasaniem z austriackimi dziećmi) oraz taplanie nóżką w kałuży. Ogólnie po całości wyurlopowani.
***
Ignac kontynuuje naukę kolorów po angielsku. Nadal rządzi purple.
***
Kupiliśmy kalosze.
***
Ignac kontynuuje naukę kolorów po angielsku. Nadal rządzi purple.
***
Kupiliśmy kalosze.
piątek, 7 marca 2014
pokrótce
faza na banana. nieustająca zajawka na kolory (po angielsku!). i jedziemy na narty.
Subskrybuj:
Posty (Atom)