czwartek, 22 marca 2012

kick boxing o poranku

dzidziol podrapany od zewnątrz w łapkę przebija piątkę :)
dzisiejszy poranek zaczęliśmy jednak od (jakże fascynującej!) zabawy w boksowanie żołądka mamy. 
***
ale może sama tego chciałam. w sumie chodzimy razem na różne sporty (wbrew pozorom jest całkiem przyzwoita oferta dla kobiet w ciąży) i nie są to tylko spacery (bardzo mnie śmieszy nazywanie spacerów sportem, co jest częstą propozycją portali mamo-dzieciowych). dajemy jeszcze radę na TBC, chociaż powoli następuje przejście na fitness dla ciężarówek (który jest dość intensywny). poza tym joga, gdzie najfajniejsza jest świeca, podczas której bawimy się z dzidziolem w łapanie równowagi: on układa się po prawej, a ja staram się, żeby świeca nie miała prawozgięcia. od kwietnia zaś idziemy na basen. ale najwyraźniej dzidziol pragnie aktywności własnej: skakanki (nowa funkcja pępowiny), kick-boxingu, salt i piruetów...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz