piątek, 14 czerwca 2013
am
Półtora miesiąca od powrotu do pracy (na pół gwizdka, ale jednak). Ignacy i jego Babcia zdążyli opracować swoje rytuały - od rozkładu drzemania po długość huśtania. Z rzadka już żegnana jestem marudzeniem, dzisiaj było zdawkowe papa i powrót do słonika, który jeździ, świeci i wydaje słonikowe odgłosy (zabawka znana i lubiana od jakiegoś czasu, obecnie dzierżąca palmę pierwszeństwa; zdetronizowała słonika pluszakowego). Minął również okres niejadkowy: w menu zagościły truskawki (widok rozmazanej na pyszczku truskawki - przestraszny), jogurt naturalny i suszone ekomorele. W odstawkę poszły kabanosy; fasolka szparagowa natomiast wzbudziła salwy śmiechu (i spojrzenie pt: no chyba nie chcesz żebym TO zjadł?). A za dwa tygodnie będzie grany TORT. Ha!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz