sobota, 31 grudnia 2011

przednoworocznie

podobno na początku II trymestru powinnam być już przyzwyczajona do ciąży, radośnie podchodzić do rosnącego brzuszka, "korzystać z czasu, jaki możecie teraz spędzać razem", "dbać o siebie" i ogólnie żyć w stanie radosnego oczekiwania. ja mam jednak wrażenie, że jestem na krawędzi depresji przedporodowej. obiektywnie miły, dobry czas, subiektywnie szarość i nijakość.
to poczucie winy, poczucie bycia niewdzięczną, przecież mam wszystko, przecież INNI mają gorzej, przecież POWINNAM się cieszyć.
radość pojawia się we mnie na chwilę, a potem gaśnie, uśmiecham się i odpowiadam szczebiocząc, ale pod spodem jest mrok, jest zima.
mam nadzieję, że wbrew poradnikom tego nie doświadczasz, że pływasz sobie w moim brzuchu w prywatnym morzu wewnętrznym i czujesz bardziej nastrój swojego taty niż mój.
***
prawdopodobnie noworocznie POWINNAM postanowić, że będę radosna. postanawiam, ale naprawdę nie wiem, naprawdę nie wiem

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz