poniedziałek, 30 stycznia 2012

połowinki

piszą w necie, że niby to połowa ciąży (dokładnie pierwszy dzień piątego m-ca), ale jak dla mnie to ciąża powinna liczyć się w "dniach ważonych". idejka jest taka: każdemu dniu spędzonemu w towarzystwie dzidziola, przyszła mama nadaję wagę. waga może zależeć od: stopnia dolegliwości okolicznościowych (mdłości, zgaga, bóle różnych części ciała etc.), subiektywnie postrzeganych możliwości lokomocyjnych (tu skala może być długa - od biegów przełajowych po możliwość samodzielnego pomalowania sobie paznokci u stóp), interakcji z otoczeniem (od najbliższej rodziny po uprzejmych współpasażerów tramwaju w godzinach szczytu), czynników irytogennych typu bezprzyczynowy zły nastrój, cisnąca gumka w majtkach itp. Można dodać również elementy powyżej niesklasyfikowane, całkowicie zindywidualizowane (ja dodaję sobie liczbę mrożących krew w żyłach anegdot o porodach).
przy takim skalowaniu plasuję się nadal w pierwszej połówce: mdłości mi nie dokuczały, mobilna jestem, szeroko pojęte społeczeństwo da się lubić. a pierwszy miesiąc w ogóle zaginął w akcji, przez dobre cztery tygodnie żyłam po swojemu, a dzidziol był małą zygotką, której najwyraźniej nie przeszkadzało tłuczenie się pociągiem do Szczecina tudzież konsumpcja wino verde. czyli: subiektywnie jestem minimum miesiąc wstecz. o.

1 komentarz:

  1. Zapraszam do mojego dzieciakowgo sklepu z biżuterią personalizowaną - zrodzona z dzieci, przez dzieci, o dzieciach :)

    Życzę wszystkiego dobrego!
    Magda
    www.sklep.magartstudio.pl

    OdpowiedzUsuń