wtorek, 17 kwietnia 2012

kichanie, fikanie, wózków oglądanie

moje kichanie i smarkanie doprowadza dzidziola do szału, tak więc od kilku dni rozróba jakowaś ma miejsce w moim brzuchu. nogę widzę, nogę! (tam gdzie kiedyś, dawno dawno temu, miałam pępek)
***
tymczasem szczęśliwi przyszli rodzice pojechali oglądać wózki, a trzeba Wam wiedzieć, że wybór wózka nie jest sprawą ani łatwą ani krótkotrwałą. bogaci w zupełnie świeże umiejętności typu "złożenie wózka na czas" oraz "znalezienie przycisku, który pozwoli odpiąć gondolkę od stelaża" i zaopatrzeni w kilka kolorowych folderów mamy PLAN. plan zweryfikujemy jeszcze w dwóch sklepach, dorzucimy do tego wyciąg z dobrych rad obecnych rodziców (w sensie: kategoria rodzic, a nie - broń boże! - nasi rodzice), przyszłych rodziców oraz osób, które nie są rodzicami, ale za to lubią dawać rady i prawdopodobnie kupimy wózek, który nie jest chińszczyzną (w tej kategorii popieramy jedynie branżę gastronomiczną), jest (stosunkowo) lekki, ma duże kółka i ja jestem w stanie go złożyć i rozłożyć nie narażając przyszłego pasażera/przyszłej pasażerki na konieczność zapodania syreny alarmowej lub wyfiknięcie. no i ładny ma kurcze być :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz